środa, 1 lipca 2015

NOWY BLOG

Tak, założyłam całkiem nowego bloga :) Macie link - TEN TEŻ JEST O JASIU - Wbijajcie ;)

wtorek, 30 czerwca 2015

To koniec.

Tak. To koniec. Niestety nie mam już pomysłu na ten blog. Ale spokojnie. Założę nowego bloga :) Tam tez będzie Jan i być może Naruciak :) Dziękuję wam za te wszystkie wyświetlenia i komentarze bardzo was polubiłam :) To..do zobaczenia na nowym blogu. Jutro dam wam tu link do nowego ff :)

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Przepraszam

Tak wiem ,że dodaje rozdziały jakbym chciała a nie mogła..ale to wszystko wina tej weny...uciekła gdzieś i wrócić nie chce :'( Także teraz będę się starać dodawać rozdziały co najmniej 2/3 razy w tygodniu. Przepraszam...nie mówię ,że na pewno 2 czy trzy..bo może być tak ,że wena wróci i napiszę 12 rozdziałów w 3 dni..więc jutro postaram się dodać rozdział 8) Jeszcze raz bardzo was przepraszam i DZIĘKUJĘ! Mamy ponad 4000 tysie wyświetleń <3 Kocham was za to ,że jednak chcecie stracić kilka minut na przeczytanie moich wypocin..Dobranoc misie 😏

środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 14

Patrzyłem jak odchodzą w stronę domu Stuarta..
Iść za nimi czy nie? Kurde ,a jak on jej naprawdę coś zrobi?
Nie pójdę. Amelka ma swoje własne życie. W ogóle po co ja za nią szedłem? 
Nie zależy mi na niej. To zwykła znajoma bo przecież inaczej jej nie nazwę. Znam ją kilka dni no ludzie! Nie ma co tu siedzieć. Idę do domu. Najwyżej zadzwonię do Weroniki aby dzwoniła do Amelki co jakiś czas. Tak! Tak zrobię. 
Wyjąłem telefon z tylnej kieszeni moich dresów i wybrałem numer Werki.
-Haaaalo?-Usłyszałem zaspany głos Weroniki. 
-Obudziłem Cię? 
-Nie, no co ty..co chciałeś?
-Emm...kurde nie wiem jak ci to wytłumaczyć..bo..no kuźde możesz dzwonić co jakiś czas do Amelki? Bo wiesz...martwię się o nią a ze mną nie chce rozmawiać. 
-Yyy...no doba tylko po co?
-Nie ważne. Dzwoń do niej a jakby się coś stało daj mi znać, ok?
-No ok. 
-Dzięki! Dobra ja muszę kończyć to na razie !!! 
-No p...-Nie zdążyła dokończyć ponieważ się rozłączyłem i szybkim krokiem ruszyłem w stronę domu. Na moje nie szczęście..a może szczęście? Mieszkam niedaleko domu Stuarta. A tak konkretnie to 2 domy dalej. On nie wie ,że mieszkamy tak blisko siebie. 
Idąc podpiąłem swoje białe słuchawki do telefonu i puściłem pierwszą lepszą piosenkę. Ostatni mi czasy coraz częściej słucham rocka, nie wiem czemu..po prostu spodobał mi się ten rodzaj muzyki.
Kiedy stanąłem przed  domem sięgnąłem do kieszeni po klucz i otworzyłem drzwi. Wbiegłem po schodach po drodze zdejmując buty. Zamknąłem się w pokoju podpiąłem telefon do ładowarki i rzuciłem się na łóżko. Westchnąłem ciężko i obróciłem się na brzuch. Najchętniej poszedłbym spać  i chyba pójdę..tak.

*2 godziny później*

Obudził mnie dzwonek telefonu. Niestety nie zdążyłem wstać i go odebrać. Spojrzałem na ekran 19;18 i 2 sms-y 23 nieodebrane połączenia...od kogo?
Najpierw sprawdzę sms-y.

Od Weronika:
Janek!!! Odbierz ten telefon szybko!

Od Weronika:
Boże Janek! Amelka potrzebuje pomocy!

O Boże...on coś jej zrobił...
Znów zadzwonił telefon. To Weronika.

-WERONIKA! Co jest?! Co się dzieje!
-Janek..szybko! Amelkę porwał jakiś bandzior!-Dziewczyna płakała do słuchawki.
-Ale jak? Co? Dzwoniłaś do niej?
-Tak! Kiedy dzwoniłam chyba po raz 11 to przestała odbierać a jakieś pół godziny później sama do mnie zadzwoniła...to znaczy nie do końca ona...
-Co? A kto?
-Nie wiem jakiś koleś!
-Co mówił?!
-Coś w tym stylu "JEŚLI CHCESZ ODZYSKAĆ SWOJĄ PRZYJACIÓŁECZKĘ PRZEKONAJ SWOJEGO BLISKIEGO KOLEGĘ ABY ZAŁATWIŁ MÓJ TOWAR." Janek! Ja nie wiem o co chodzi?Jaki kolega?! Boże teraz żałuję ,że mam tylu znajomych...
-Nie martw się odzyskamy ją. Jeszcze dziś ją zobaczysz ,obiecuję. A teraz idę! Cześć!
-Janek stój!
-Co?
-Idziesz ją szukać?
-Niee...no co ty do sklepu po bułki idę...
-Proszę cię nie żartuj...mogę iść z tobą?
-Nie. Nie może ci się nic stać.
-Janek! Idę! Będę czekała na przystanku przed domem dziecka.
-Wer..-Rozłączyła się...no co za dziewczyna....no nic trzeba zadzwonić do Remika on musi mi pomóc.
-No siema stary..
-Remek musisz mi pomóc.
-W czym?
-Powiem ci jak się już zobaczymy. Za 10 minut przed twoim domem.
-No dobra.

*10 minut później*

-To o co chodzi?
-Porwali Amelke!
-No co ty? Kto, jak?
-No zgadnij..
-STUART! Ale jak?
-Z tego co wiem to zaprosił ją na kawę...a później poszli do jego domu..WIĘC PEWNIE TAM JEST AMELKA!
-Idziemy! Ale zaraz, zaraz...po co mu ona?
-Nie wiem...chodź...

*15 min później*
*Perspektywa Amelii*
Było fajnie do czasu gdy Stuart nie uderzył mnie w brzuch i nie związał oczu jakąś szmatą..po czym
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak bardzo zły XD Przepraszam...ale niestety Stuart musi taki być :) Może kiedyś się zmieni?  Nie wiem...to zależy od was :)

Bądź tak miły i skomentuj :))))))))) 

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Rozdział 13

                                                         *Godzinę później*
                                                       *Perspektywa Janka*

Kiedy Amelka odeszła ode mnie kilka metrów postanowiłem pójść za nią. Z czystej ciekawości.
Nie musiałem się zbytnio ukrywać ponieważ dziewczyna prawie w ogóle się nie oglądała.

                                                         *Perspektywa Amelki*

Odeszłam kilka metrów i zauważyłam jak za mną idzie Janek. Nie oglądałam się za siebie aby przypadkiem nie zrezygnował ze szpiegowania. Skierowałam się do spożywczaka. Tak, miałam plan aby wyjść tylnym wyjściem. Nie będę miała z tym problemu ponieważ pracuje tam przyjaciółka mojej mamy. Przy wejściu przystanęłam poprawiłam sobie sznurówki i kątem oka zauważyłam jak Janek chowa się za drzewem. Zapewne będzie tam czekać. Podniosłam się i weszłam do sklepu. Podeszłam do jednej z piłek i wzięłam przypadkową rzecz. Widziałam przez okno jak Janek mi się przygląda. Odstawiłam przedmiot i podeszłam do lodówki z lodami. Wyjęłam jednego i podeszłam do kasy.
-Cześć ciociu.-Tak mówię do niej "Ciociu" tylko dlatego ,że tak mi łatwiej.
Porozmawiałam z nią jeszcze chwilę i wreszcie zapytałam czy mogę wyjść tyłem. Zgodziła się. Na szczęście obyło się bez zbędnych pytań. Podziękowałam, zapłaciłam za loda i skierowałam się na zaplecze, Ciocia się za mną obejrzała i uśmiechnęła się promiennie. Wyszłam na zewnątrz.

                                               *Perspektywa Janka 20 minut później*

-Gdzie ona jest???-Zapytałem sam siebie patrząc na zegarek. Czekam tu już 20 minut! Postanowiłem wejść i rozejrzeć się pod pretekstem zakupu jakiejś tam rzeczy. Wyszedłem zza drzewa i wszedłem do sklepu. Wziąłem wodę z lodówki i podszedłem do kasy.
-Dzień dobry!
-Dobry. Przepraszam ,ale czy nie widziała pani tutaj takiej dziewczyny Brunetka, niebieskie duże oczy. Średniego wzrostu? 
-Owszem widziałam. 
-Czy ona nadal jest w tym sklepie?
-Nie, wyszła jakieś 20 minut temu.-Czy to możliwe ,że nie zauważyłem jak wychodzi? Najwyraźniej..kurde jaki ze mnie gamoń! 
-No cóż dziękuję. -Zapłaciłem kobiecie za wodę i wyszedłem. No cóż..nie dowiem się kim jest ten 'Kolega' zawiedziony postanowiłem iść na kebaba. 

*10 minut później* 

Przechodziłem właśnie obok Kawiarni kiedy zobaczyłem jego...to jest Stuu..kurde oby mnie nie zobaczył..Fuck! Po co ja stoję przy tym oknie...FUCK !!!!!!!! Kiedy zerknął w moją stronę ja spanikowany szybko odskoczyłem na bok. Widziałem jak wstał i kierował się ku wyjściu ,ale zaraz on nie jest sam...co to za dziewczyna? EJ...EJ...czy to nie jest przypadkiem Amelka?! CO?! Nie wierzę..jak ona mogła?! Ale zaraz ona o niczym nie wie..nie wie ,że on jest ćpunem! I nie wie do czego on jest zdolny..
Szybko dobiegłem do pobliskiego pobliskiego sklepu aby się ukryć, Przecież oni nie mogą mnie tutaj zobaczyć. 

Rozdział 12

-Jaki pomysł?
-Mam kolegę który może mi załatwić troche towaru. Niestety będzie to troche kosztować..
-Nie,nie,nie i jeszcze raz nie! Ja nie będę znowu się w to mieszać. Skończyłem z tym rozumiesz?!-Wydarł się. Jezu jaki to jest dzięcioł...przecież jak ktoś usłyszy co gadamy będziemy w dupie.
-Remek zamknij sie.-Powiedziałem spokojnie.
-Jak? Stary znowu zaczniesz ćpać i szaleć a Stuart? Przecież on za jakiś czas znowu będzie chciał nowego towaru. Jeśli teraz tego nie zakończymy będzie się to za nami ciągnąć do usranej śmierci!-O w dupe...on ma racje. Tylko co zrobić....jak to zakończyć?
-To jak ty chcesz to zakończyć? Pozabijasz ich?-Zapytałem z sarkazmem.
-Jeśli będzie taka potrzeba...
-Jesteś walnięty jak kilo gwoździ bez łebków. Chcesz iść siedzieć?!-Rozejrzałem się dookoła aby upewnić się ,że nikt nas nie słyszy. O w dusze! Amelka!
-Stary no dobra to ty wykmiń jakieś laski i idziemy do klubu.-Odezwał się Remek...Boże a Amelka to słyszała...
-Co? CO TY IDIOTO GADASZ!-Chłopak zrobił dziwną minę.
-No musiałem coś wymyślić żeby ta laska...
-Stary...ja cie kiedyś zajebie...to moja koleżanka! A ty takie teksty...
-Ale się przejmujesz. Jak nigdy..-
Mój wzrok był skierowany za Amelką która właśnie siadała na wolnej ławce pod drzewem.Ubrana była w luźną bluzke na ramiączkach i dżinsy. Długie włosy spięte w luźnego koka...ślicznie dziś wyglądała ,ale coś było nie tak. Na jej twarzy widać było...smutek? Ale dlaczego..
-Ej stary! Gapisz się na nią jak łysy na grzebień weź sie ogarnij!-Dobiegł do moich uszu zdenerwowany głos Remka.-Mamy ważną sprawę do obgadania a ty się za jakimiś laskami oglądasz!-Spojrzałem na Remka i na Amelkę która właśnie nam się przyglądała.
-Stary kiedy indziej. Spotkamy sie dziś wieczorem ok? Napisze ci gdzie. A teraz musze iść. Cześć.
-Kur...no dobra. Nara.- Przybiłem z nim piątkę i skierowałem się w stronę Amelki. Gdy tylko ta zauważyła ,że się zbliżam wstał z ławki i szybkim krokiem zaczęła odchodzić w stronę centrum miasta. Była już przy wyjściu z parku kiedy ją dogoniłem.
-Amelka stój!
-Co chcesz?
-Obraziłaś się na mnie?
-Nie, nie no co ty. Wyszedłeś od nas z samego rana nie mówiąc o niczym...martwiłam się, wiesz?!
-O w dusze...przepraszam. Ale to nagła sprawa...
-Tak? Wyjście do klubu i wykminienie jakichś lasek-Przy ostatnich słowach zrobiła cudzysłów z palców.
-Nie rozumiesz...
-Oh weź się już zamknij! Nie masz się z czego tłumaczyć. Przecież koledzy są ważni. Po co ja się martwiłam...jestem głupia.-Złapała się jedną ręką za tył głowy.
-W cale nie jesteś głupia. Przepraszam no!
-W dupie mam twoje przeprosiny. A teraz przepraszam ,ale kolega na mnie czeka!
-No dobrze. Idź. Miłej zabawy.-Powiedziałem z nutką ironii w głosie a tak naprawdę dziwnie się poczułem słysząc o jej koledze. Nie, to na pewno nie zazdrość. Przecież musiałbym czuć coś do niej żeby poczuć zazdrość tak? Mam nadzieję ,że nic do niej nie czuję..


*Perspektywa Amelki*
To ja się pół dnia martwiłam o tego idiotę a ten.....ugh szkoda gadać! mówiąc o koledze miałam na myśli nowopoznanego Stuarta.
Wpadłam na niego idąc do parku. On zaprosił mnie na kawę więc się zgodziłam.
-No dobrze. Idź. Miłej zabawy.-Wyraz twarzy mojego rozmówcy się zmienił...wcześniej był taki obojętny a teraz wyczytuję z niego smutek..czy on jest zazdrosny?
Nie to nie możliwe. Po jego słowach odwróciłam się na pięcie i dumnym krokiem opuściłam park. Skierowałam się do kawiarni znajdującej się w centrum miasta.




•••••••••••••••••••
Przepraszam za tak długą nie obecność, ale wena mnie opuściła..
Rozdział mi się nie podoba ,ale jestem ciekawa jak wam. Podoba się? Proszę o komentarze. W ten sposób udowodnicie mi ,że jesteście ze mną!
10 kom i następny rozdział co wy na to? Wierzę w was mordeczki!
Do zobaczenia w następnym rozdziale!


10 KOM NASTĘPNY ROZDZIAŁ


Pozdrawiam 8)



wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 11

CZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM ,PROSZĘ!






-Daria..oni za to muszą cier...-Nie dokończyłem ponieważ dziewczyna zakryła mi usta swoją posiniaczoną dłonią. Zdjąłem ją delikatnie i mocno przytuliłem swoją młodszą siostrzyczkę.
-Jakim ja jestem pieprzonym idiotą....nieodpowiedzialnym pieprzonym idiotą!-Skarciłem się w myślach.
Poczułem coś mokrego na ramieniu.
-Ej mała...nie płacz.-Szepnąłem i pomasowałem ją po plecach. Wtedy dziewczyna wybuchła głośnym płaczem.
-Janek, nie chcę Cię stracić. Zostałeś mi tylko ty..-Dziewczyna miała rację. Odkąd straciliśmy rodziców mieliśmy tylko siebie.
-Nie stracisz, obiecuję ci to siostrzyczko.-Odsunąłem się od niej kawałek i otarłem kciukiem łzę spływającą po jej policzku.
-Kocham Cię braciszku.
-Ja ciebie też siostra.-Pocałowałem ją w czubek głowy.
-Idę do łazienki ,zaraz wrócę. Zrobisz w tym czasie jakieś śniadanko? Jest godzina 12:26 a my jesteśmy jeszcze bez śniadania..
-No dobra.-Zgodziłem się.
Dziewczyna poszła do łazienki a ja do naszej małej kuchni.
Zajrzałem do lodówki..
-Zrobię kanapki.-Powiedziałem do siebie i wyciągnąłem z lodówki potrzebne produkty.


*10 minut później*


Jedzenie było już gotowe. Postawiłem talerz pełen kanapek na stole i zaparzyłem 2 kubki herbaty.
Daria siedziała już przy stole.
-Proszę. Smacznego!
-Dzięki, nawzajem.


*2h później*
Leżałem na łóżku w swoim pokoju i przeglądałem facebooka.
Zadzwonił telefon.
Sięgnąłem szybko po telefon myśląc ,że to Amelka..niestety to tylko mój kumpel Remek.
-Elo mordeczko!-Przywitałem się.
-Siema stary, jest sprawa.Spotkajmy się za 30 minut w parku. -Rozłączył się.
Wstałem z łóżka zastanawiając się o co może chodzić..
Do parku mam jakieś 20 minut drogi.
Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej czarne dresy i biały podkoszulek.
przebrałem się i ruszyłem na spotkanie.


*W parku*


Idąc ścieżką przez park zauważyłem na jednej z ławek siedział Remek.
Podszedłem do niego i się przywitałem.
-Cześć.
-Cześć.
-No to o co chodzi?-Zapytałem po chwili ciszy.
-Stary...mamy problem.-Powiedział spięty Remek.
-Jaki?-Zdziwiłem się. Może ma to coś wspólnego z Darią?
-Stuart chce dostawy koksu. Tylko ,że my już nie dilujemy!
-Kurwa...trzeba to jakoś wyjaśnić. Kilku kolesi z jego gangu napadli Darię.
-Dlaczego? Przecież ona nie ma z tym nic wspólnego! Wszystko z nią dobrze?- Remek się zdenerwował.
-Jest dobrze. Kilka siniaków i przecięty łuk brwiowy.
-Biedna..zabije tych gnoi! -Widocznie nie tylko ja chcę się ich pozbyć..
-Mam pomysł!-Do głowy wpadł mi zajebisty pomysł...


•••••••••••••••••••
Ciekawe jaki pomysł ma Janek..
O! Widzicie mamy nowego bohatera 8) ReZi i Stuu! Yey :D Podoba wam się rozdział?
Proszę o kreatywne komentarze mordki :*
6 komentarzy = nowy rozdział 8)

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Rozdział 10

Rozdział z dedykacją dla Darii !
Macie link do jej bloga http://from-dead-to-new-live.blogspot.com/2015/06/rozdzia-17.html?m=1 Pozdrawiam!
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••


Gdy skończyliśmy już przestawiać łóżko, ja położyłam jeszcze koc i poduszkę dla Janka. Postanowiliśmy,że Jan śpi po środku.
Wyszłam z nim do salonu.
-Która godzina? -Zapytał Jan siadając na kanapie obok Weroniki.
-2:32-Odpowiedziała mu Wercia.
-Oglądamy coś jeszcze?
-Nie wiem jak wy, ale ja idę spać.-Ziewnęłam przeciągle i poczłapałam w stronę naszego pokoju (Mojego i Weroniki)
-Poczekaj idziemy z tobą!-Powiedzieli w tym samym czasie. Śmiesznie to brzmiało...wszyscy się roześmialiśmy.
-Ja śpię od ściany!-Krzyknęła Weronika rzucając się plackiem na łóżko po drodze zrzucając z nóg ciapki.
-Ja na środku-Zaśmiał się Jan.
-A ja zapewne pól nocy na podłodze.-Powiedziałam uśmiechając się.
-Będę pilnował abyś nie spadła.
-Nie, no co ty nie trzeba!-Czułam jak na moich policzkach malują się rumieńce.
-Gaście światło!-Rozkazała Wercia chowając głowę w poduszkę.
-Już,już pójdę tylko do łazienki.-Powiedział Janek.
-Jasiu nie wstydź się! Możesz zrobić dla nas mały striptiz!-Zaśmiała się Wercia.
Janek posłał jej rozbawione spojrzenie. Przez co obie wybuchłyśmy śmiechem.
-Nie mam nastroju!
-O to się nie martw. My już ci nastrój zrobimy!-Powiedziałam gdy już nie miałam siły na śmiech.
Wstałam z łóżka zaświecając kinkiet i lampkę nocną. Po drodze gasząc światło główne.
-Proszę. Masz nastrój. A teraz do roboty!-Poklepałam chłopaka po ramieniu siadając po turecku na łóżku obok Werci.
-Jesteście chore!
-Wiemy to!-Odpowiedziałyśmy chórem.Zaśmiałyśmy się i przybiłyśmy piątkę.
 -No dajesz!-Ponaglała chłopaka Wercia.
-Nie zrobię tego!-Zaśmiał się.
-Ooo dlaczego!
Chłopak nie odpowiedział tylko opuścił pomieszczenie.
-Wercia?
-No?
-Gaś światło. Ja idę spać! -Zamknęłam oczy słysząc jak Janek wychodzi z łazienki.
Wszedł do naszego pokoju. Miał na sobie czarną bluzkę i czarne bokserki pogasił światła i podszedł do łóżka.
W pomieszczeniu panował półmrok przez co widziałam spod przymrużonych oczu jak Jan się mi przygląda.
-Śpi?-Pytanie skierował do Werci.
-Tak, szybko zasnęła.-Oboje się nabrali.
Janek położył się po środku.
Czułam jego oddech na swojej szyi.
A po chwili poczułam też jak kładzie swoja rękę na mojej talii. Odpłynęłam do krainy Morfeusza...


*Następnego dnia rano*


Obudziłam się w czyichś ramionach.To Janek mnie obejmował Odwróciłam się powoli w jego stronę.Tak słodko spał...
Nudziło mi się ,ale nie chciałam wstać aby przypadkiem go nie obudzić.
Zaczęłam bawić się jego włosami.


*Perspektywa Jana*


Obudziło mnie delikatne ciągnięcie za włosy.
Otworzyłem oczy i ujrzałem uśmiechniętą Amelkę bawiąc się moimi włosami.
Gdy zauważyła ,że się obudziłem szybko zabrała swoją rękę.
-Ojejku! Obudziłam Cię?Przepraszam!
-Nie przepraszaj! Chciałbym być tak budzony codziennie.-Zaśmiałem się.
Dziewczyna nie odpowiedziała ,posłała mi tylko szczery uśmiech...Niespodziewanie pocałowała mnie w nos.
-A to za co?
-Za wszystko! -Uśmiech dziewczyny poszerzył się.
Ona ma taki śliczny uśmiech...Janek! Uspokój się!
Znasz ją zbyt krótko!
Nie zdążyłem jej nawet poznać....trzeba to zmienić!
Niespodziewanie zadzwonił mój telefon...


*Perspektywa Amelki*


Do Jana zadzwonił telefon. Gdy odebrał szybko zerwał się z łóżka. Po skończonej rozmowie ubrał się i wyszedł z naszego pokoju. Po chwili usłyszałam trzask drzwi wejściowych.
Nawet się nie pożegnał...


*Perspektywa Jana*


Dzwoniła moja siostra Daria.Potrzebuje mojej pomocy. Ktoś ją napadł przed naszym domem! Zabrali jej torebkę a przy okazji pobili..muszę po nią jechać! Wsiadłem na motor i odjechałem spod domu dziecka.
-Kurwa...nawet się nie pożegnałem.-Ciekawe czy dziewczyny się na mnie obrażą..mam nadzieję ,że dadzą mi się wytłumaczyć.
Dojechałem na miejsce. Pod blokiem na ławce siedziała Daria.Widać było ,że została mocno pobita. Zsiadłem z motocykla i podbiegłem do niej.
-Nic ci nie jest?!
-Jak widzisz..
-Choć jedziemy do szpitala!
-Janek..spokojnie nic mi się nie stało..to tylko drobne rany i małe siniaki. Nie musimy nigdzie jechać!
-Na pewno?
-Tak. A teraz choć do domu..
-No chodź.-Wziąłem swoją siostrę na ręce wprowadzając po schodach.
-Wiesz ,że nie musisz mnie nieść braciszku?
-Nie wiem. Nie marudź.
Przed drzwiami od naszego mieszkania postawiłem dziewczynę na nogi. Otworzyłem drzwi i odrazu skierowałem się do łazienki po apteczkę.
-Gdzie...ona...jest??-Powiedziałem sam do siebie szukając jej po szafkach.
-O! Jest !- Wziąłem apteczkę w ręce i poszedłem do salonu opatrzeć rany Darii.
-Nie wiesz jak wyglądali ci bandyci?
-Janek..
-No?
-To byli twoi koledzy..
-Jak to?
-No normalnie. Przyszli po ciebie a kiedy im powiedziałam ,że nie ma Cię w domu nie chcieli mi uwierzyć. Byli naćpani i agresywni..
-Zabiję ich!
-Nie!
-Pobili Cię!
-Janek...oni mogą zrobić ci krzywdę..
-Zabiję...zabiję tych gnoji oni nie mają prawa Cię dotknąć!
-Braciszku..nie. Proszę.




•••••••••••••
Witam! Mam nadzieję ,że rozdział wystarczająco ciekawy i długi..KOMĘTUJCIE a będzie takich więcej! <3
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za to ,że to czytacie <3 Zapraszam również na aska : ZAPRASZAM KLIK





niedziela, 7 czerwca 2015

Rozdział 9

-Ałć! Za co to?! -Zaśmiał się Janek pocierając bolące miejsce.
-Za żywota głupku!
-No dzięki, ranisz wiesz! -Chłopak udawał smutnego, ale tak naprawdę powstrzymywał się od wybuchu nieopanowanego śmiechu.
-Janek...
-Co?
-Ide spać.
-No dobra, to ja jadę do domu.-Zrobił smutną minkę.
-Ej możesz zostać.-Powiedziałam szybko..chyba za szybko.-Jeśli chcesz.-Dodałam już trochę zmieszana.
-A mam gdzie spać?
-Tak, masz do wyboru kanapa albo spanie z nami.
-Z nami to znaczy...?
-Złączymy dwa łóżka jak coś.
-Wybieram to drugie...chyba tylko pedał nie chciałby spać pomiędzy dwoma laskami.
-Zero szacunku dla kobiet.-Prychnęłam.
-Ojj...misia nie denerwuj się. Przecież żartowałem.-Chłopak złapał moją rękę i delikatnie ją ścisnął. To miłe uczucie. Szczególnie kiedy rzadko ma się kontakt z płcią przeciwną.
-Jesteś głupi, za to Cie lubię!-Przytuliłam swojego "Przyjaciela" nie wiem czy mogę tak go nazwać...Na przyjaźń trzeba sobie zasłużyć.
Tak w ogóle dlaczego ja go przytulam?!
Oderwałam się od niego szybko .
-Przepraszam.-Szepnęłam.
-No co ty mordeczko.Nic się nie stało! To przecież zwykły koleżeński przytulas!-Po jego ostatnich słowach poczułam ukłucie w brzuchu. Nie, nie żadne motylki czy inne. Po prostu.
-Tak, dokładnie zwykły-Tu uderzyłam go w ramie.-Przyjacielski-Kolejny delikatny cios w ramię Janka.-Przytulas!-Zaśmiałam się.
-Jutro idziemy na siłownię!
-Pffyy...po co?
-Po to żebyś się pytała.
-Aha to fajnie...może wreszcie coś przypakujesz mięczaku !
-Eee nie obrażaj! -Zaśmiał się uroczo pokazując swój aparat ortodontyczny. Z nim wyglądał jak 14 latek, serio.


Podniosłam się z łóżka i skierowałam się w stronę salonu. Po drodze poprawiając swoją koszulkę.
-Gdzie lecisz?
-Do salonu.
-Po co?
-Muszę sie zapytać Werci czy możemy przestawić łóżka.
-Ahh..no tak.
Chłopak również się podniósł i poszedł za mną.
-Ej Wercia sprawa jest.
-Mów.
-Możemy złączyć nasze lóżka?
-Ee...tak. Tylko ja wam nie pomogę. Poradzicie sobie?
-No jasne. -Powiedział uśmiechnięty Janek.
Wróciliśmy do mojego pokoju (I Weroniki) i zaczęliśmy przestawiać różne przedmioty które mogłyby przeszkadzać podczas przesuwania łóżka.






••••••••••••••••••
Tak wiem .
Przepraszam.
Wiem ,że rozdział do dupy ;-;
To przez ten brak weny i inne problemy.
Jeszcze raz przepraszam.




SPRAWDZAM CZY ŻYJECIE! ŻYJESZ ? KOMENTUJESZ!

wtorek, 2 czerwca 2015

Ważne info

Hej pomidorki (heheh) niestety ale przez dłuższy czas rozdziały sie nie będą pojawiać
Powód? Poważne problemy zdrowotne. To Narazie <3


Pozdrawiam serdecznie! <3 I dziękuje za ponad 1500 wyświetleń jesteście najlepsi !

niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 8

-Co?-Zapytał uśmiechnięty Janek.
-Nic-Odpowiedział Adam.
-Ja rozumiem jak to może wyglądać,ale nie martwcie się do niczego nie doszło.-Zaśmiałam się choć w środku czułam stres.-Janek chciał mnie przestraszyć I NIESTETY mu się udało -Dodałam poirytowana..
-Oj już nie przesadzaj a teraz dawaj zbieramy te poduszki bo nam nocy braknie.
-No już zbieraj...ja już swoją robotę zrobiłam pffy..
-Aha no okej tylko ja nie wiem na czym chcesz siedzieć. Na pewno nie na poduszkach.-Uśmiechnął się chytrze..
-A no dobra..zobaczymy..ja sobie znajdę coś równie wygodnego do siedzenia.
-No zobaczymy.-Adam i Weronika wyszła już do salonu. Janek zbierał poduszki a ja mu się przyglądałam. Tak szczerze to ten chłopak urodą nie grzeszy...Adam też jest niczego sobie no ,ale mówiąc szczerze Janek mi bardziej się podoba..oczywiście on zupełnie nie jest w moim typie ,ale cóż oceniać można,tak? No właśnie.
-Co sie tak patrzysz?
-Przyglądam się jak cierpisz kiedy podnosisz TAK CIĘŻKIE poduszki...może by tak się na siłke wybrać hm? Bo aktualnie to ja mam grubszy biceps od ciebie.-Chłopak wyprostował się .
-Tak? Pochwal się..
-Zaczynasz.-Chłopak podwinął rękaw swojej bluzy i napiął mięśnie. Wow.
-No dobra żartowałam jednak masz się czym pochwalić a teraz bierz te poduszki i wio z nimi do salonu!
-Zwijam kiece i lecę..-Wziął jedną z poduszek i włożył sobie pod bluzkę.
-Wyglądasz jak kobieta w ciąży.
-Czyli jak ty!-Zaśmiał sie ,ale mi nie było do śmiechu.
-Aha, ja rozumiem,że jestem gruba ,ale nie wiedziałam, że aż tak..Dzięki przez ciebie będę miała kompleksy!-Zaczęłam się z nim droczyć. Liczyłam ,że powie zwykłe "przepraszam" aczkolwiek stało się inaczej.
-No co ty...masz idealną figurę. Nie jedna modelka mogłaby ci jej pozazdrościć.
-Yhy jasne takiego grubasa...
-Jesteś chuda.
-Nie.
-Pokaż brzuch.-Co? On chce...ahha już wiem...
Podwinęłam kawałek bluzki.
Brzuch to moja ulubiona część ciała. A to dlatego ,że jest mega umięśniony bo ćwiczyłam jakieś 2 lata.
-I co...taki grubas ze mnie....-Chłopak podszedł do mnie i poklepał mnie po brzuchu.
-Jest fajny.-Szepnął i z poduszkami wszedł do salonu.
-Co tu sie dzieje?-Usłyszałam glos Jana. Ciekawa podbiegłam do drzwi. Weronika siedziała na kolanach Adama...pewnie się całowali...
-Kolega?-Zapytał roześmiany Janek.
-Nie, chłopak.-Odpowiedział uśmiechnięty Adam.
Janek również się uśmiechnął i porozkładał poduszki po podłodze. To juz mu w miarę szybko poszło. Ja wróciłam się do pokoju i wzięłam moją i Werki kołdrę mówiłam ,że będzie mi wygodnie. W salonie ładnie je sobie rozłożyłam. Wszyscy usiedli na swoich miejscach. Adam przy Werce a Janek koło nich. Ja miałam dla siebie pełno miejsca. Zaczęliśmy oglądać. Przy pierwszej strasznej scenie wszyscy pisnęliśmy przez co po kolei wybuchaliśmy śmiechem. Janek w pewnym momencie wstał wziął ze sobą poduszkę i przeszedł do mnie. Położył się obok i dalej oglądał film. Ja się strasznie bałam i chciałam się do czegoś przytulić oby nie widzieć tego co straszne. Zabrałam więc Jankowi poduszkę .
-Ej ! To moje!
-Kurde tobie nie potrzebna a ja się boje i musze mieć się do czego przytulić!
-Aha a ja to co?
-Ty nie jesteś poduszką -zaśmiałam się.
Chłopak bez słowa mnie przytulił. Oparłam głowę o jego ramie i dalej oglądałam. Na każdej strasznej scenie piszczałam i chowałam głowę w poduszce. Tak mimo iż Janek mnie obejmował to ja i tak wolałam poduszkę. Film wreszcie dobiegł końca . Okazało się ,że Adam i Wercia spali. Obudziłam ich. Adam odrazu poszedł do domu Janek postanowił nam pomóc. Poszłam sie przebrać w piżamę. Nie wstydziłam sie Janka. To jest mój kolega a nigdy nie wstydziłam się moich kolegów. W końcu to jest jakieś ubranie...nie chodzę nago,tak? Tak.
Przebrana położyłam się na łóżku.
-Ej! Gdzie jest mój Jasiek! -Zapytałam Werci.
Oczywiście mi chodziło o poduszkę,ale oni zrozumieli to inaczej.
-Od kiedy jestem twój?-Janek zrobił minę pedofila...
-Juz ci mówiłam nie jesteś poduszką! Chodziło mi o rzecz a nie o ciebie idioto!
Chłopak rzucił we mnie moim Jaśkiem.
-Oh..dziękuje ! -Udałam obrażoną i odwróciłam się do ściany.
-Oho księżniczka się obraziła!
-A żebyś wiedział...-Przykryłam się. Poczułam jak łóżko ugina się pod czyimś ciężarem..
-Czego?!-Warknęłam.
-Oj już nie udawaj..-Skąd on wie..
-Hahah skąd wiedziałeś,że tak na prawdę się nie gniewam?
-Hmm...nie wiedziałem.-Uśmiechnął się cwaniacko przez co dostał w ramię.




••••••••
Rozdział kompletnie bez sensu ;-; Przepraszam.
Komentujcie mordeczki bo wena mnie opuszcza :v

sobota, 30 maja 2015

Rozdział 7

-Kolega? -Zrobił minę jak jakiś pedofil..i zaczął poruszać brwiami.
-Tak kolega.-Zarumieniła się dziewczyna.
-No ja tam nie wierzę ,ale wiecie nie wtrącam się...
-No ja też-Dodał Janek.
Ktoś zapukał do drzwi.
-Oh to Adaś!-Krzyknęła uradowana dziewczyna...teraz to pewne ,że coś pomiędzy nimi iskrzy...
Dziewczyna podbiegła do lustra poprawiła swoją fryzurę i otworzyła drzwi chłopakowi.
-Hej!-Przytuliła go.
-Cześć!-Ten za to posłał uśmiech w moją stronę.
-O Naruciak! Miło Cię widzieć..!
-Naruciak?-Zdziwiło mnie to...kto to naruciak? Jakaś ksywa Adama? W ogóle skąd oni się znają...
-No tak..on też jest youtuberem!
-Ahh...mogłam się spodziewać..
-To co oglądamy dziewczyny? Mam nadzieję ,że nie zmierzch..czy coś w tym stylu. Bo to przecież nie horror..-Zmienił temat Adam.
-A no zobaczymy..niespodzianka.-Odpowiedziałam z tajemniczym wyrazem twarzy.
-No to oglądamy! Macie jakiś popcorn czy coś?-Zapytał Jan.
-Tak mamy tylko trzeba go wsadzić do mikrofali...a my nie mamy w pokoju mikrofali.
-Emm...możemy iść do mojej cioci ona nam go zrobi.-Zaproponował Adam.
-Świetny pomysł!-Szybko oderwała sie Wercia.
-To wy idźcie zrobić popcorn a ja z Jaśkiem już włączymy film i zrobimy jakieś legowiska dla każdego z nas.-Uśmiechnęłam się blado do Jaśka.
-No dobra to my lecimy. Tylko grzecznie!-Zaśmiał się Adam.
-Ja zawsze jestem grzeczna!-Zapewniłam chłopaka. Weecia tylko przytaknęła i się uśmiechnęła do Adama. Po czym wyszli z pokoju.
-No to ty włącz film a ja pozbieram wszystkie poduszki jakie tu macie.-Odezwał się Janek.
-No spoko.-Podeszłam do laptopa (Tak mamy laptopa i telewizje nie jesteśmy biedne xD) Wyszukałam już wcześniej wybrany przeze mnie i Wercie film. Po znalezieniu podpielam laptopa pod telewizje przez co ekran z laptopa był widoczny na naszej plazmie. Chyba lepiej będzie nam oglądać na dużym ekranie. Na jednej z szafek zauważyłam głośniki je też podpięłam pod laptopa. Kiedy skończyłam swoją robotę postanowiłam poszukać Janka bo coś go nie widać...a ,że mamy tylko 3 pomieszczenia (Taki mini salonik ,pokój z naszymi łóżkami i łazienka) a ja znajdowałam się w salonie stwierdziłam ,że Janek może być w łazience lecz gdy spojrzałam na drzwi zauważyłam ,że światło tam się nie świeci. Postanowiłam to sprawdzić podeszłam do drzwi i zapukałam..cisza. Może jest w naszym pokoju w końcu miał szukać poduszek..tamten pokój też był pusty...poduszki leżały na moim łóżku. Jest godzina 18:56 jak ten czas szybko zleciał! Podeszłam do łóżka żeby juz zabrać te poduszki.Kiedy schyliłam sie po jedna leżącą na podłodze usłyszałam tupanie wyprostowałam sie wiec i rozejrzałam po pomieszczeniu. Nikogo nie bylo. Schyliłam sie po kolejną poduszkę gdy nastała ciemność....ktoś zgasił światło. No dobra teraz to się przestraszyłam niw na żarty. Znów rozejrzałam się po pomieszczeniu..pusto.
-Jest tu kto?-Zapytałam drżącym głosem.
Odpowiedziała mi głucha cisza.. Usiadłam na łóżku. Nikogo nie ma. "Pozbieram te poduszki i wychodzę poszukać chłopaków i Werci"-Pomyślałam. Wstalam z łóżka i znów zaczęłam zbierać poduszki z podłogi...przeciez wszystkie te poduszki byly na łóżku?! Ktos musi być w tym pomieszczeniu...schyliłam sie po kolejną.miałam juz w rękach chyba ze 3 poduszki położyłam je na łóżku. Gdy nagle oderwałam się od podłoża...ktoś mnie wziął na ręce...jednak długo ktoś mnie nie trzyma po po sekundzie leżałam na łóżku zdezorientowana.Światło się zapaliło a obok mojego łóżka stał uśmiechnięty Janek miałam ochotę go zabić.
-Ty idioto...zawału prawie przez ciebie dostałam!-W drzwiach pojawili się Wercia i Adam. Dziewczyna trzymała w rękach miskę pełną popcornu.Zaczęli klaskać..to znaczy Adam bo dziewczyna nie miała jak..
-Yhyyyy....grzeczna dziewczynka? -Dopiero teraz uświadomiłam sobie jak to mogło wyglądać z ich punktu widzenia...
-Co?-Zapytał uśmiechnięty Janek.




••••••••••••••••••
No to mamy rozdział nocny xD Jak się podoba ? Pisac w komentarzach swoje opinie !

piątek, 29 maja 2015

Rozdział 6

-Adam nie słodź tak bo dziewczyna cukrzycy dostanie.
-Ej Weronika ! -Uśmiechnął się szeroko Adam.-Jak nie miło Cię widzieć.-Odrazu uśmiech zszedł mu z twarzy. To było śmieszne. Zachichotałam.
-Znalazł się pan żartowniś. Tylko szkoda ,że wcale nie śmieszny.
-Mnie to śmieszy.-Wtrąciłam się.
-Widzisz Wercia...ładnym dziewczyną podobają się moje żarty. Wychodzi na to,że ty do nich nie należysz.-Znów uśmiechnął się ,ale tym razem nie sztucznie.
-No wiem.-Zaśmiała się dziewczyna po czym przytuliła Adama. W mojej głowie pojawiło się pytanie. Kim oni dla siebie są...
-Wy jesteście razem? -Zapytałam z delikatnym uśmiechem na ustach.
-Co...?!-Powiedzieli w tym samym czasie i odrazu oderwali się od siebie.
-My? Nie.-Znów w tym samym momencie. To tak śmiesznie wyglądało ,że poprostu musiałam się zaśmiać.
-Tak,tak już wierzę...-Chyba bym była głupia gdybym się z nimi nie podroczyła-Tak słodko razem wyglądacie...-Zrobiłam z rąk kształt serca.
-Ty jesteś głupia czy głupia?-Zachichotała Wercia.
-Ymmm...głupia?
-Prawda. Zgadzam się z tobą.-Zaśmiała się moja koleżanka.
-To co dziewczyny...
-Tak, możesz do nas przyjść.
-Ooo Wercia jak ty mnie dobrze znasz...
-Dlatego powinniście byc razem.-Znów się zaśmiałam.
-Dobra my juz idziemy to do zobaczenia. -Weronika przytuliła Adama na pożegnanie.Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wyjścia ze stołówki.
-To co teraz robimy? -Zapytała otwierając drzwi od naszego pokoju.
-Nie wiem...obejrzymy jakiś horror?
-Jest 10 a ty chcesz horrory oglądać..mam pomysł.Adam panicznie boi się horrorów . Znajdźmy taki dzięki któremu Adam dostanie zawału.
-Ja się zastanawiam czy ty go lubisz...skoro chcesz go zabić w tak młodym wieku..-Westchnęłam.
-No oczywiście ,że go lubię ! Nawet trochę więcej.-Ostatnie słowa powiedziała szeptem ,ale ja tam to słyszałam.
Weszłyśmy do pokoju . Ja z wejścia rzuciłam się na lóżko i weszłam na Facebooka.
1 wiadomość od Janka.
-Elo mordko 8)
-Cześć pacanku <3
-To dziś mogę do was wpaść?
-Tak! Dziś wieczorem oglądamy horror ze znajomymi zostaniesz jak coś?
-Tak, pewnie!
-To może wpadniesz o 16?
-Luzik arbuzik.
-Hehe ja spadam paa 8)
-Cześć ;)
Wylogowałam się ze swojego konta i postanowiłam teraz poszukać tego horroru.
-Hymm...Weronika chodź mi pomożesz wybrać film !
-Ok już ..-odsunęłam się jej a ta położyła się obok.
-To wybieraj dam ci kilka propozycji. Pierwsza to "Obecność" druga "Dom w głębi lasu" albo jeszcze "Egzorcyzmy Emili Rose"
-Oczywiście ,że obecność! Podobno jest bardzo straszny. A Adam na pewno tego nie oglądał.
-O właśnie miałam ci mówić..Jasiek będzie oglądać z nami.
-No luzik im nas będzie więcej tym będzie fajniej !
-Hehe...no prawda.
-Idę się umyć. Bo rano nie zdążyłam.
-No luzik.
Kiedy dziewczyna weszła do łazienki ja włożyłam do uszu słuchawki i zatraciłam się w swoim świecie. W świecie muzyki.
*4godziny później *
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Która to godzina ? 16:05 Ojej to pewnie Janek! 5 nieodebranych połączeń..no świetnie. Wstałam i pospiesznie otworzyłam drzwi chłopakowi.
-Hej.
-Hej dlaczego nie odbierałaś?
-Spałam.
-Ahh...no widać właśnie.
-Ojej...-złapałam się za głowę -Teraz pewnie mam szopę a nie włosy. Rozgość się a ja pójdę się ogarnąć. Ok?
-A może pójdę z tobą?
-Do łazienki? Nie...dam sobie radę sama.
-Jak chcesz. -Chłopak minął mnie i usiadł na moim łóżku. Ja za to poszłam do łazienki poskromić swoje włosy...zrobię koka. Tak będzie mi lepiej.
 Jak mówiłam tak też zrobiłam . Gotowa wróciłam do chłopaka który rozmawiał z Wercią.
-No co tak ucichliście. To tylko ja..to za ile będzie Adam?
-Jaki Adam...?-Zapytał Janek.
-Kolega.-Powiedziała uśmiechnięta Wercia.




••••••••••••
Komentarze karmią wenę. Pamiętajcie pomidory 8) Jak się podoba ? Oceny piszcie w komentarzach pomidorki <3

Rozdział 5

Obudził mnie budzik..ale zaraz ja nie nastawiałam budzika...spojrzałam na Weronikę która właśnie usiłowała go uciszyć. Tak, to jej budzik.
-Dzień dobry ,która godzina?
-Hej. 10:30 za 15 minut mamy śniadanie.
Dopiero teraz poczułam ,że mam pusty żołądek.
-Nie chce mi się wstawać....-Przeciągnęłam się leniwie..
-Musisz bo nie zdążysz się uszykować.
-A gdzie ja mam się szykować jest weekend.
-A to tak pójdziesz na stołówkę i tak przyjmiesz Janka do nas?
-Masz dar przekonywania.-Zaśmiałam się po czym ziewnęłam i wstałam z łóżka.
-Fajna piżama! Lubię koty.-Zaśmiała sie Weronika która też już zdążyła się podnieść z łóżka.
-Dziękuje a teraz mi pomóż bo nie wiem w co się ubrać.
-W coś ładnego.
-Tyle to i ja wiem..chodź tu i pomóż a nie stoisz jak ten kołek! -Spojrzałam na dziewczynę która tylko się uśmiechnęła i podeszła do szafy.
-A więc..-Zaczęła przeszukiwać szafę i chyba znalazła to czego szukała.
-To jest fajne. O i ta bluzka będzie extra !
Dziewczyna wybrała mi krótkie miętowe spodenki z wysokim stanem i luźną bluzkę .
-Masz gust.-Zaśmiałam się i odebrałam od niej moje ciuchy.
-Ja wiem. Idź sie ubierać bo nie zdążymy!
-A do której jest śniadanie?
-od 10:45 do 11:45 dlatego śpiesz się!
-Okej, okej już idę!
Weszłam do łazienki umyłam się..ubrałam przygotowane wcześniej ubrania i zrobiłam sobie delikatny makijaż.
-Gotowa?!-Zapytała Weronika pukając cicho do drzwi łazienki.-Siedzisz tam już pół godziny!
-Już wychodzę. Spokojnie.
Wyszłam z pomieszczenia i podeszłam do dużego lustra wiszącego przy szafie.
-No nie jest źle -Powiedziałam do siebie.
-Co nie jest źle?!-Krzyknęła Weronika z łazienki.
-Nic,nic.
-Ok. Zaraz idziemy.-Powiedziała wychodząc z łazienki.
-Możemy już iść.
-To chodź. Troche sie spóźniłyśmy,ale co tam.
-Ojej przecież mamy jeszcze ponad 20 minut.
Weszłyśmy do długiego korytarza i ruszyłyśmy w stronę stołówki.Na miejscu zobaczyłam jeden wielki skup jedzenia znajdujący się na dużym okrągłym stole.
...podeszłyśmy do niego i nałożyłyśmy sobie po 3 kanapki i nalałyśmy do dwóch kubków gorącej herbaty. Usiadłyśmy na wolnym miejscu jedząc i gadając
Ja przy okazji trochę się rozejrzałam. Mój wzrok spoczął na zielonych oczach jednego z chłopaków. Były one śliczne..tak samo jak ich właściciel.
-Ej wiesz ,że patrzy na ciebie najfajniejszy chłopak..
-Który..
-Adam ten na którego właśnie patrzysz.
-On też jest z bidula?
-Nie. On przychodzi tutaj pomagać swojej cioci.
-Aha...fajny jest..
-No, właśnie do ciebie idzie.
Spanikowałam. Patrzę sie na niego a ten przecież może przyjść tu tylko po to żeby mnie opieprzyć. Wzięłam ostatniego gryzą kanapki i wstałam od stołu. Chciałam wyjść z tego pomieszczenia..nie mając teraz styczności z tym chłopakiem.
Jednak kiedy już się oddaliłam kilka metrów od stołu ktoś złapał mnie za rękę.
-Poczekaj. Nie uciekaj.-Stanęłam jak słup.
-Yyy...cześć. Nie uciekam.
-Miałem wrażenie ,że jednak tak..Jestem Adam a ty...?
-Malwina.
-Piękne imię prawie tak piękne jak jego właścicielka.-No i co kurde...teraz jestem pewnie czerwona jak pomidor...

czwartek, 28 maja 2015

Rozdział 4

-Mhm, rozumiem. A poznałaś już swoją współlokatorkę?
-Tak. Jest świetna! -Spojrzałam na Weronikę która uśmiechnęła się szeroko.
-Ohh...to świetnie! Mogę kiedyś do was wpaść?
-Emm..
-Może..-Szepnęła Weronika uśmiechając się jeszcze szerzej.
-Tak możesz.-Dokończyłam.
-To kiedy...może jutro ? Bo już 23 to chyba troche za późno na odwiedziny.
-No tak. To jutro.
-Super.
-Janek..ja już muszę kończyć bo się jeszcze nie rozpakowałam..
-No Okej mordko. Dobranoc.-Szepnął na koniec tak słodko..poczułam motylki w brzuchu..tak rzadko mi ktoś mówi Dobranoc. Teraz na pewno będzie mi się lepiej spało.
-Kolorowych.
Rozłączyłam się.
-No to...gdzie jest łazienka?
-Oh..nie powiedziałam ci...mamy własną łazienkę. Tu.-Wskazała palcem na drzwi zrobione z ciemnego drewna.
-Dzięki.-Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej moją ulubioną piżamę w kotki. Do tego wyciągnęłam z torby ciapy. Zabrałam wszystko ze sobą do łazienki.
-Ah..szampon.-Cofnęłam się i zabrałam to co mi było jeszcze potrzebne.
Po odświeżającym prysznicu ubrałam swoją piżamę i wyszłam z łazienki.
Weronika już spała na swoim łóżku.
Ja też się położyłam, ale nie chciało mi się spać.
Sprawdziłam czy jest tu wifi ,ale mam szczęście! Weszłam na facebooka jedno zaproszenie do grona znajomych od "Jan Dąbrowski" Od razu poznałam Janka. Przyjęłam zaproszenie.
Prawie od razu po zaakceptowaniu dostałam wiadomość od Janka.
-Elo mordeczko!
-Oo Cześć Janku pacanku 8) -Nie wiem dlaczego tak napisałam. Poprostu mi się zrymowało.
-Serio, ty też?
-Hah co ja też?
-Wszystkie firanki tak do mnie mówią.. 8)
-Pacanie przecież firanki nie mówią!
-Hahah....nie chodzi mi o to...firanki to moje fanki.
-Ty jesteś sławny ? XD
-Yhy...JDabrowsky youtuber.
-Oho..trzeba sprawdzić zw.
-Ok 8)
Wylogowałam się i włączyłam youtube.
Kurde Weronika śpi...wyjęłam z torby słuchawki i wyszukałam Janka . Jak to było ? JDabrowsky?
Dobra strzelam. O wystarczyło ,że wpisałam "JDa" i już mi się wyświetlił Janek pacanek.
Weszłam w pierwszy lepszy film. Padło na Heavy...coś tam.
Po obejrzeniu przeczytałam kilka pochlebnych komentarzy. Sama nawet skomentowałam " No Janku pacanku nieźle się bawisz 8)" dostał jeszcze ode mnie subskrypcję i łapkę w górę.
Po czym znów zalogowałam się na Facebooka.
Napisałam do Janka.
-No Janek,Janek ty łowco firanek 8)
-Heh i co obejrzałaś?
-Tak.
-A łapkę dałaś?
-Tak.
-A komentarz ?
-Tak.
-O trzeba sprawdzić 8)
-No ok ok. Ja już idę spać dobranoc.
-Dobranoc 8) Pośnij o mnie ;*
-Nie ,nie lubię jak mi się śnią koszmary.
-Osz ty...
-Hahah też Cię lubię! Paa..
-Pa 8)
Fajnie się z nim pisze w ogóle fajny jest. Choć wcale nie w moim typie..Idę spać.






•••••••••••••••••••
Przepraszam!
Wiem ,że wczoraj zawaliłam ;-; Chwilowy brak weny.
A teraz zapraszam na aska! I komentować nie żałować 8) ••>Mordki klikać i pytać! <••

poniedziałek, 25 maja 2015

Rozdział 3

KOMENTARZ NIC NIE KOSZTUJE ! <3
••••••••••••••



Na miejscu dano mi klucz do pokoju z numerem 15, wiem tyle ,że dzielę pokój z niejaką Weroniką, która jest w moim wieku.
Skierowałam się w stronę "naszego" pokoju znajdował się on na parterze. To fajnie...mam bliżej do stołówki.
Złapałam za klamkę..tak szczerze to trochę się boję a, co jak się nie polubimy?
-Dobra, koniec zamartwiania się na zapas.Wchodzę.-Powiedziałam cicho do siebie.Otworzyłam drzwi i poczułam jak w coś uderzam.Wbiegłam szybko do środka i spojrzałam za drzwi Leżała tam jakaś dziewczyna.
-O Boże! Przepraszam! -Podałam rękę dziewczynie w celu pomocy przy wstawaniu.
-Ałć, to miłe przywitanie-Zachichotała..dziwne ,że nie zaczęła na mnie krzyczeć.
-Naprawdę bardzo przepraszam, nie wiedziałam ,że ktoś jest za drzwiami.
-No co ty..nic się nie stało!-Uśmiechnęła się uroczo.-Jestem Weronika a ty to pewnie moja nowa współlokatorka?
-Tak.Malwina.Miło mi Cię poznać.
-Weronika w odpowiedzi posłała mi szczery uśmiech przez co zauważyłam u niej aparat ortodontyczny.
-To co, rozpakuj się!-Pisnęła z entuzjazmem dziewczyna.
To miło ,że chociaż ona ma dobry humor.
Weronika podeszła do jednej z szafek i oznajmiła.
-To jest twoja szafka na różne drobiazgi. Obok stoi twoje łóżko a tam pod ścianą nasza szafa.
-O super! Dzięki!-Uśmiechnęłam się blado.Dziś tylko raz uśmiechnęłam się szczerze i to dzięki Jankowi.Można by powiedzieć ,że to cudotwórca...znam go jeden dzień a już zdążył wywrzeć na mnie dobre pierwsze wrażenie. Gdyby nie on to pewnie nadal siedziałbym na cmentarzu i zrzucała na siebie całą winę.
Podeszłam do szafy i ją otworzyłam. Była przedzielona na dwie połowy.Jedna była zapełniona ubraniami a druga była pusta, pewnie miała należeć do mnie.Poskładałam swoje ubrania i poukładałam je w szafie.
Zdjęcia włożyłam do szafki stojącej obok 'mojego' lóżka.Skoro byłam już tak blisko mojego legowiska to skorzystałam z okazji rzucając się na nie.Uwielbiam skakać po łóżkach.Jak byłam mała to raz połamałam swoje łóżko właśnie w ten sposób.
Na rogu łóżka usiadła Weronika.
-Jak długo tutaj jesteś?-Zapytałam o to co mnie ciekawiło, proste. Taki mam charakter, zawsze mówię to co mi leży na serduchu.
-Hmm..-Zamyśliła się na chwile po czym dodała -No będzie już rok.
-Podoba ci się tu? Nie tęsknisz za domem?
-Tak podoba mi się tu. Nie,nie tęsknię za domem.-Dziewczyna odpowiedziała mi wręcz odrazu bez żadnych przemyśleń więc postanowiłam zadać najważniejsze z pytań.
-A powiedziałbyś mi jak tu trafiłaś?
-To długa historia..opowiem ci w skrócie,Ok?
-Ok,Ok.
-A więc moja mama zmarła 4lata temu.Tata szybko znalazł sobie pocieszenie w innej kobiecie. Okazało się,że ta go zdradzała.Ojciec zerwał z nią kontakt i zaczął pić.Został alkoholikiem.
A wiec zaczął wydawać wszystkie pieniadze na trunki. Chciałam podjąć się jakiejś pracy, ale on mi na to nie pozwalał.
Za każdym razem gdy chciałam wyjść z domu ten robił mi awantury i zamykał mnie w schowku pod schodami. Było tam bardzo mało miejsca, światło zapalało się z zewnątrz więc siedziałam w ciemnościach.
A mało tego nie miałam co jeść ani pić.
Nie pozwalał mi chodzić do szkoły ponieważ bał się, że znajdę sobie chłopaka chore ,nie?
-No trochę...mów dalej.-Zaciekawiła mnie jej historia..ile ona przeszła w swoim życiu.
-A wiesz co się wiąże z niechodzeniem do szkoły?
-Mhm, brak wiedzy,nie zdanie, kurator.
-No właśnie. Pewnego dnia jak Ojciec mnie tam zamknął i oczywiście gdzieś wyszedł..ktoś zapukał do drzwi.
Ja przestraszona skuliłam się w ciasnym kącie i wsłuchiwałam się w kroki osoby.
To był jakiś facet. Tak zobaczyłam go przez dziurkę od klucza. Zapytał czy jest ktoś w domu. Gdy nie usłyszał odpowiedzi dodał coś w tym stylu "Weroniko wiem ,że tu jesteś odezwij się.Chcę ci pomóc." Oczywiście ja..-Przerwał jej dzwonek mojego telefonu. Dzwonił "nieznany" rozłączyłam się ,nie wiedziałam kto dzwonił a chciałam też usłyszeć do końca historię Weroniki.
-No mów dalej..-Zachęciłam dziewczynę.
-Na czym to ja...a już wiem! A więc ja zaczęłam..tłuc się do drzwi.Facet podbiegł do schowka i wywarzył drzwi. Wtedy dowiedziałam się też, że idę do domu dziecka. Ucieszyła mnie ta wiadomość. Teraz mam 17 lat i jestem mega szczęśliwa ,że tu trafiłam.
-O Jezu...
-Tak wiem.-Uśmiechnęła się blado.
A ja znów usłyszałam swój telefon. Postanowiłam odebrać.
-Halo?
-Malwina?
-Tak, kto mówi?
-No zgadnij....-Usłyszałam cichy śmiech Ahh...tak Weronika wszystko słyszy może dlatego ,że przykleiła się do telefonu tak ,że stykałyśmy się głowami.
-Yyy...nie wiem.
-Janek. Pamiętasz mnie?
-Ahh...Janek! Oczywiście,że Cię pamiętam ! Jakbym mogła nie pamiętać! -Energicznie wstałam z łóżka przez co Weronika zrobiła smutną minkę.
" O Jezu..ta ta to musi wszystko słyszeć no ,ale dobra niech jej będzie. "-Pomyślałam po czym wzięłam Janka na głośnomówiący.
-Ooo...jak miło! To czemu wcześniej nie odebrałaś? -Zapytał Jan.
-Emm..myłam się.-Skłamałam ,ale dzięki temu zaczaiłam się ,że przydałaby mi się kąpiel...


••••••••••••••••••••••••••
Cześć mordeczki!
I jak? Zasługuje na komentarz (Ale się upominam xD)
Mam nadzieję ,że niedługo nie będę już musiała was o to prosić co nie mordeńki? :3
Dobra to teraz mam nadzieje ,że rozdział wystarczająco długi i ciekawy
Proszę szczere komentarze pisać mi tu!


Do zobaczenia w kolejnym rozdziale! A teraz zapraszam na aska !
••>>> Tu Je askyy <<<••









niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 2

CZYTASZ KOMENTUJESZ !
•••••••••••••••••••••••••••••




-Jasiek dziękuje ci bardzo za podwózkę i w ogóle za wszystko.
-Nie ma sprawy mordko...emm kto to?-Kiwnął głową w stronę ludzi stojących pod drzwiami mojego domu..
-To są jacyś ludzie z domu dziecka. Przyjechali po mnie,dlatego ja muszę już iść.-Bałam się. Tak bardzo się bałam....jak ja sobie tam poradzę ? Jeśli nikt mnie tam nie polubi? To wszystko jest...nie do zniesienia. Rodzice nie żyją idę do domu dziecka na rok..Na szczęście ten dom należy do mnie dlatego za rok będę miała gdzie mieszkać..tyle w nim wspomnień.
-Emm...Malwina?
-Tak?
-Dasz mi swój numer telefonu?
-No jasne! Daj telefon to ci zapiszę.-Chłopak wyciągnął z kieszeni komórkę i mi ją podał. Zapisałam numer i mu ją oddałam.
-To ja już muszę lecieć pa.
-Pa. -Odwróciłam się i odeszłam pare kroków w stronę domu . Nie słyszałam silnika motocykla dlatego wiedziałam,że Janek nie odjechał. Odwróciłam się i powiedziałam.
-Zadzwonisz później?
-Oczywiście mordko.
Chłopak założył swój kask i odjechał...czyli czekał aż to powiem ? Skubany..
-Dzień dobry pani.-Odezwała się starsza kobieta w ręce miała pustą torbę podróżną.
-Dzień dobry.-Powiedziałam a w oczach stanęły mi łzy. Nie chciałam aby spłynęły mi po policzku. Lecz oczy zaczęły mnie juz boleć przez co mrugnęłam..dwie gorące łzy szybko spłynęły mi na brodę aby następnie skapnąć na ziemię.
-Proszę nie płakać.
-Łatwo pani mówić. -Jęknęłam.
-Proszę.-Kobieta podała mi torbę-Idź się spakuj my poczekamy.
-Dobrze.
Spakowałam prawie wszystkie swoje ubrania...jednak jedna torba nie wystarczy.. wyjęłam spod swojego lóżka walizkę podróżną na kółkach.
Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam zdjęcie całej naszej rodziny...spojrzałam na uśmiechnięte twarze rodziców...nie powstrzymałam łez..po co? Lepiej to z siebie wyrzucić.
Przeszłam się ostatni raz po pokojach i spakowałam wszystkie nasze wspólne zdjęcia.
-Jestem gotowa.
Wyszłam przed dom gdzie czekali ci ludzie (Było ich około 4. Dwie kobiety i dwóch mężczyzn) Jeden z mężczyzn wskazał ręką na czarny samochód podeszłam do pojazdu. Bagażnik był już otwarty. Włożyłam bagaże do środka i zamknęłam klapę bagażnika.
Wróciłam się aby zamknąć drzwi ponieważ zostawiłam je otwarte na oścież..i znów zobaczyłam tą białą postać. Stała ona na schodach a wyglądem przypominała moją mamę...
-Mamo?-Szepnęłam...nie odpowiedziano mi za to moja mama rozpłynęła się..już jej nie widziałam. Zakluczyłam drzwi, starłam łzy z policzków i wróciłam do samochodu w którym siedzieli już moi opiekunowie ? Chyba tak ich teraz mogę nazwać.




•••••••••••••••••••••
I na przypomnienie CZYTASZ KOMENTUJESZ ! <3
Piszcie opinię ! Co wam pasuje a co nie ,Ok? Ok. (Widzicie sama sobie odpowiadam JEJU XD)

Rozdział 1

Był to jakiś chłopak, wyglądał na 14 lat, ale coś by się tu nie zgadzało..Był zbyt wysoki jak na ten wiek. Już wiem. To ta grzywka opadająca na czoło,dwa pieprzyki koło nosa, to one go tak odmładzały...Był bardzo przystojny i miał piękne brązowe oczy.
-Emm..-Nadal płakałam.Przecież to oczywiste, że teraz nikt mnie nie będzie umiał pocieszyć.
-Ciśśś..-Chłopak położył rękę na moim ramieniu aby dodać mi otuchy. A jednak..trochę mi to pomogło.To poczucie bliskości drugiej osoby.
-Choć odprowadzę Cię do domu.
-Ale ja...chcę tu jeszcze z nimi zostać.
-Ich już tu nie ma.Oni są teraz w twoim sercu.Pilnują Cię,są z tobą może nie ciałem ,ale duchem.-Tak uspokoiłam się trochę a ten mi teraz takie przemowy daje..no cóż znowu się rozkleiłam.Ale tak szczerze te słowa dały mi wiele do zrozumienia. Przecież oni są tutaj.
Odruchowo dotknęłam klatki piersiowej i poczułam bicie swego serca.
-Coś się dzieje?!-Chłopak przestraszył się.
-Nie,nie ze mną wszystko w porządku tylko..
-Tylko co?
-Tylko...eh..nie ważne.Jeśli nadal chcesz to możesz mnie odprowadzić.Ulica zamkowa 12.
-To znaczy..ja mam tutaj motocykl i jak coś to bym Cię podwiózł a nie odprowadził, Ok?
-Ok. Emm...to ile ty masz lat? -No tak to dowód ,że jednak a raczej na pewno ma więcej niż 16.
-19.
-Ojej..nie wyglądasz..-Uśmiechnęłam się blado do chłopaka.
-Tak wiem..-Jęknął.-Chodźmy bo zmarzniesz chłopak zdjął swoją kurtkę i mi ją podał.
Założyłam ją bo naprawde bylo trochę zimno.
-No dobrze. Chodźmy
Odwróciłam się ostatni raz i się przeraziłam.
Obok grobu rodziców stała jakaś biała postać lecz gdy mrugnęłam...zniknęła.
Stwierdziłam ,że mam zwidy.Przecież to nierealne, duchy nie istnieją.
Odwróciłam się i poszłam za chłopakiem. A tak w ogóle to jak ona ma na imię?
-Ej a tak w ogóle jak masz na imię?
-Janek..a ty ? I ile masz lat bo mi wcześniej nie odpowiedziałaś..
-A pytałeś ?
-Nie....no ,ale mniejsza mów.
-Amelia. Mam 17 lat. Miło Cię poznać Janie-uśmiechnęłam się..szczerze. Jakoś tak sama z siebie..to dziwne powinnam płakać
Doszliśmy do czarnego motocykla.Tak,to był ścigacz. A dokładniej YAMAHA.
Chłopak podał mi kask a ja głupia nie umiałam go zapiąć. Po pięciu minutach starań wreszcie poprosiłam o pomoc.
-Pomożesz?-Pisnęłam.
Chłopak zaśmiał się cicho i mi zapiął ten nieznośny kask.
Wsiedliśmy na motor i odjechaliśmy.
W drodze było mi zimno jak nie wiem co ,ale choćbym powiedziała to na głos on by nie usłyszał.Takie są minusy kasków motocyklowych.
Prawie nic nie słychać a jak sie jedzie to już w ogóle..
Dojechaliśmy prosto pod mój dom i tak jak się domyślałam...czekali na mnie.




••••••••••••••••
I jak? Podoba się?
komentować ludzie komentować...
Pozdrawiam .
Do zobaczenia w następnym rozdziale!

sobota, 23 maja 2015

Prolog

ałDlaczego ja mam takiego pecha w życiu? Czy nic nie może być dobrze ? Czy wszystko musi się spierdolić? Najwyraźniej tak.
Dziś jest dzień w którym ostatni raz mogę zobaczyć swoich rodziców.Lecz to będzie moje ostatnie pożegnanie z nimi..dlaczego? Dlaczego oni?! Zostawili mnie samą..
Czemu ten durny kierowca tira zagapił się i przejechał na czerwonym świetle ?!
Ja nie mogę w to uwierzyć...moi rodzice..moja jedyna rodzina...nie żyje.
Jak to mogło się stać, teraz szykuję się na najgorszą ceremonię...śmierć odebrała mi ich.
Teraz czeka na mnie dom dziecka.
Podeszłam do lustra..moja twarz była spuchnięta od płaczu,oczy czerwone i podkrążone.Po policzkach nadal spływa ocean gorących łez.
Założyłam czarną sukienkę, którą kupili mi oni, na moje 17 urodziny to było tak niedawno..wtedy nikt nie był świadom tego co się stanie.
Nie całe dwa tygodnie temu dostałam od nich tą śliczną suknię. Miałam założyć ją na rozpoczęcie roku szkolnego a nie na pogrzeb moich rodziców! To nie tak miało być!
Tego feralnego dnia wypadku siedziałam sama w domu. Zadzwonił tata powiedział ,że niedługo będą. Niecałą godzinę później znów zadzwonił telefon. Jakiś facet opowiedział mi co się stało. Załamałam się. Ta świadomość ,że odeszli oboje tak szybko...z mojego życia..Oni już nie wrócą.
Wybiła godzina 11:00 pora iść.
Całą mszę przepłakałam a przy piosence"Anielski Orszak niech twą duszę przyjmie" myślałam ,że zemdleje.
Trumny zostały zaniesione na cmentarz. Na pogrzebie byli wszyscy znajomi rodziców.
Starali się mnie jakoś pocieszyć, ale im to nie wychodziło. Miałam ochotę skoczyć za nimi do tego dołu i odejść razem z nimi.
-Mamo,tato! Proszę nie zostawiajcie mnie ! Bł-Błagam!-Ludzie patrzyli na mnie z politowaniem i współczuciem.
-Z prochu powstaliście i w proch się obrócicie.-Powiedział na koniec ksiądz. Wtedy poczułam jak tracę grunt pod nogami. Dotarło do mnie ,że oni mnie zostawili, że już ich nie usłyszę. Nie usłyszę ich śmiechu..nie dożyli nawet mojej osiemnastki! A mama tak bardzo się cieszyła...chciała zobaczyć mnie kiedyś w białej sukni przed ołtarzem..teraz wszystkie jej marzenia się rozpłynęły.
-Proszę nie płacz.-Powiedział ktoś zza moich pleców.




••••••••••••••••••••••••••
Cześć!
Jak się podoba?
Komentarze mile widziane :)

piątek, 22 maja 2015

Bohaterowie

Imie: Adam Zimmermann
Wiek: 17 lat.
Wygląd; Czarne krótkie włosy szczupły i wysoki. Ma zielone oczy.
Rola: Youtuber

Imie: Amelia Kamińska
Wiek: 17lat
Wygląd: Brunetka, niebieskie duże oczy. Średniego wzrostu.
Rola: Główna bohaterka.


Imię: Jan Dąbrowski
Wiek: 19lat
Wygląd: Krótkie brązowe włosy, ciemno-brązowe  oczy. Ma 2 pieprzyki przy nosie,
Rola: Youtuber 

czwartek, 21 maja 2015

Wprowadzenie.

Cześć a więc z wejścia mówię, że to będzie blog o JDabrowsky i Naruciaku. Będę opowiadać jako dana postać. Co ona czuje,myśli,mówi. Oczywiście komentarze pod postami które będą się pojawiać zawsze mile widziane. Jeżeli w rozdziałach coś wam się spodoba...lub nie..to wyrażajcie swoje opinie w komentarzach. Jeszcze dziś stworzę aska na którym będziecie mogli poznać mnie bliżej i także będzie można zadać pytania dotyczące bloga bo w końcu to dla niego będzie on stworzony. Prolog pojawi się niebawem 8)


Pozdrawiam cieplutko!
Nati 8)
PS jeśli macie jeszcze jakieś pytania co do bloga to piszcie wszystko w komentarzach ja odpowiem 8D