niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 2

CZYTASZ KOMENTUJESZ !
•••••••••••••••••••••••••••••




-Jasiek dziękuje ci bardzo za podwózkę i w ogóle za wszystko.
-Nie ma sprawy mordko...emm kto to?-Kiwnął głową w stronę ludzi stojących pod drzwiami mojego domu..
-To są jacyś ludzie z domu dziecka. Przyjechali po mnie,dlatego ja muszę już iść.-Bałam się. Tak bardzo się bałam....jak ja sobie tam poradzę ? Jeśli nikt mnie tam nie polubi? To wszystko jest...nie do zniesienia. Rodzice nie żyją idę do domu dziecka na rok..Na szczęście ten dom należy do mnie dlatego za rok będę miała gdzie mieszkać..tyle w nim wspomnień.
-Emm...Malwina?
-Tak?
-Dasz mi swój numer telefonu?
-No jasne! Daj telefon to ci zapiszę.-Chłopak wyciągnął z kieszeni komórkę i mi ją podał. Zapisałam numer i mu ją oddałam.
-To ja już muszę lecieć pa.
-Pa. -Odwróciłam się i odeszłam pare kroków w stronę domu . Nie słyszałam silnika motocykla dlatego wiedziałam,że Janek nie odjechał. Odwróciłam się i powiedziałam.
-Zadzwonisz później?
-Oczywiście mordko.
Chłopak założył swój kask i odjechał...czyli czekał aż to powiem ? Skubany..
-Dzień dobry pani.-Odezwała się starsza kobieta w ręce miała pustą torbę podróżną.
-Dzień dobry.-Powiedziałam a w oczach stanęły mi łzy. Nie chciałam aby spłynęły mi po policzku. Lecz oczy zaczęły mnie juz boleć przez co mrugnęłam..dwie gorące łzy szybko spłynęły mi na brodę aby następnie skapnąć na ziemię.
-Proszę nie płakać.
-Łatwo pani mówić. -Jęknęłam.
-Proszę.-Kobieta podała mi torbę-Idź się spakuj my poczekamy.
-Dobrze.
Spakowałam prawie wszystkie swoje ubrania...jednak jedna torba nie wystarczy.. wyjęłam spod swojego lóżka walizkę podróżną na kółkach.
Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam zdjęcie całej naszej rodziny...spojrzałam na uśmiechnięte twarze rodziców...nie powstrzymałam łez..po co? Lepiej to z siebie wyrzucić.
Przeszłam się ostatni raz po pokojach i spakowałam wszystkie nasze wspólne zdjęcia.
-Jestem gotowa.
Wyszłam przed dom gdzie czekali ci ludzie (Było ich około 4. Dwie kobiety i dwóch mężczyzn) Jeden z mężczyzn wskazał ręką na czarny samochód podeszłam do pojazdu. Bagażnik był już otwarty. Włożyłam bagaże do środka i zamknęłam klapę bagażnika.
Wróciłam się aby zamknąć drzwi ponieważ zostawiłam je otwarte na oścież..i znów zobaczyłam tą białą postać. Stała ona na schodach a wyglądem przypominała moją mamę...
-Mamo?-Szepnęłam...nie odpowiedziano mi za to moja mama rozpłynęła się..już jej nie widziałam. Zakluczyłam drzwi, starłam łzy z policzków i wróciłam do samochodu w którym siedzieli już moi opiekunowie ? Chyba tak ich teraz mogę nazwać.




•••••••••••••••••••••
I na przypomnienie CZYTASZ KOMENTUJESZ ! <3
Piszcie opinię ! Co wam pasuje a co nie ,Ok? Ok. (Widzicie sama sobie odpowiadam JEJU XD)

9 komentarzy:

  1. Tututu jestem pierwsza daje ci 9 na 10 bo troche krótki !
    Ale wybaczam bo to na szybko :xD
    Więc czekam na nexta !

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie :D Z resztą wiesz co myślę bo już Ci pisałam :D
    I dłuższe pisz a nie XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super =) Choć jak już prosisz się o uwago to mógłby być odrobinkę dłuższy. Zaczynam czytać, wczuwam się o koniec xD
    A co do treści to Janek fajnie się zachowuje. Mam nadzieję, że zaprzyjaźni się z dziewczyną. A jej jest mi strasznie żal. A te zwidy, to chyba trzeba leczyć czy coś.

    Pozdrawiam mordko i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę krótkie ale wzruszające. Daję solidne 10/10 . Pozdrawiam i życzę weny twórczej Morda <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega tylko troche krótki. Daje 9/10

    OdpowiedzUsuń