Obudził mnie budzik..ale zaraz ja nie nastawiałam budzika...spojrzałam na Weronikę która właśnie usiłowała go uciszyć. Tak, to jej budzik.
-Dzień dobry ,która godzina?
-Hej. 10:30 za 15 minut mamy śniadanie.
Dopiero teraz poczułam ,że mam pusty żołądek.
-Nie chce mi się wstawać....-Przeciągnęłam się leniwie..
-Musisz bo nie zdążysz się uszykować.
-A gdzie ja mam się szykować jest weekend.
-A to tak pójdziesz na stołówkę i tak przyjmiesz Janka do nas?
-Masz dar przekonywania.-Zaśmiałam się po czym ziewnęłam i wstałam z łóżka.
-Fajna piżama! Lubię koty.-Zaśmiała sie Weronika która też już zdążyła się podnieść z łóżka.
-Dziękuje a teraz mi pomóż bo nie wiem w co się ubrać.
-W coś ładnego.
-Tyle to i ja wiem..chodź tu i pomóż a nie stoisz jak ten kołek! -Spojrzałam na dziewczynę która tylko się uśmiechnęła i podeszła do szafy.
-A więc..-Zaczęła przeszukiwać szafę i chyba znalazła to czego szukała.
-To jest fajne. O i ta bluzka będzie extra !
Dziewczyna wybrała mi krótkie miętowe spodenki z wysokim stanem i luźną bluzkę .
-Masz gust.-Zaśmiałam się i odebrałam od niej moje ciuchy.
-Ja wiem. Idź sie ubierać bo nie zdążymy!
-A do której jest śniadanie?
-od 10:45 do 11:45 dlatego śpiesz się!
-Okej, okej już idę!
Weszłam do łazienki umyłam się..ubrałam przygotowane wcześniej ubrania i zrobiłam sobie delikatny makijaż.
-Gotowa?!-Zapytała Weronika pukając cicho do drzwi łazienki.-Siedzisz tam już pół godziny!
-Już wychodzę. Spokojnie.
Wyszłam z pomieszczenia i podeszłam do dużego lustra wiszącego przy szafie.
-No nie jest źle -Powiedziałam do siebie.
-Co nie jest źle?!-Krzyknęła Weronika z łazienki.
-Nic,nic.
-Ok. Zaraz idziemy.-Powiedziała wychodząc z łazienki.
-Możemy już iść.
-To chodź. Troche sie spóźniłyśmy,ale co tam.
-Ojej przecież mamy jeszcze ponad 20 minut.
Weszłyśmy do długiego korytarza i ruszyłyśmy w stronę stołówki.Na miejscu zobaczyłam jeden wielki skup jedzenia znajdujący się na dużym okrągłym stole.
...podeszłyśmy do niego i nałożyłyśmy sobie po 3 kanapki i nalałyśmy do dwóch kubków gorącej herbaty. Usiadłyśmy na wolnym miejscu jedząc i gadając
Ja przy okazji trochę się rozejrzałam. Mój wzrok spoczął na zielonych oczach jednego z chłopaków. Były one śliczne..tak samo jak ich właściciel.
-Ej wiesz ,że patrzy na ciebie najfajniejszy chłopak..
-Który..
-Adam ten na którego właśnie patrzysz.
-On też jest z bidula?
-Nie. On przychodzi tutaj pomagać swojej cioci.
-Aha...fajny jest..
-No, właśnie do ciebie idzie.
Spanikowałam. Patrzę sie na niego a ten przecież może przyjść tu tylko po to żeby mnie opieprzyć. Wzięłam ostatniego gryzą kanapki i wstałam od stołu. Chciałam wyjść z tego pomieszczenia..nie mając teraz styczności z tym chłopakiem.
Jednak kiedy już się oddaliłam kilka metrów od stołu ktoś złapał mnie za rękę.
-Poczekaj. Nie uciekaj.-Stanęłam jak słup.
-Yyy...cześć. Nie uciekam.
-Miałem wrażenie ,że jednak tak..Jestem Adam a ty...?
-Malwina.
-Piękne imię prawie tak piękne jak jego właścicielka.-No i co kurde...teraz jestem pewnie czerwona jak pomidor...
Super rozdział mordko =D
OdpowiedzUsuń