niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 1

Był to jakiś chłopak, wyglądał na 14 lat, ale coś by się tu nie zgadzało..Był zbyt wysoki jak na ten wiek. Już wiem. To ta grzywka opadająca na czoło,dwa pieprzyki koło nosa, to one go tak odmładzały...Był bardzo przystojny i miał piękne brązowe oczy.
-Emm..-Nadal płakałam.Przecież to oczywiste, że teraz nikt mnie nie będzie umiał pocieszyć.
-Ciśśś..-Chłopak położył rękę na moim ramieniu aby dodać mi otuchy. A jednak..trochę mi to pomogło.To poczucie bliskości drugiej osoby.
-Choć odprowadzę Cię do domu.
-Ale ja...chcę tu jeszcze z nimi zostać.
-Ich już tu nie ma.Oni są teraz w twoim sercu.Pilnują Cię,są z tobą może nie ciałem ,ale duchem.-Tak uspokoiłam się trochę a ten mi teraz takie przemowy daje..no cóż znowu się rozkleiłam.Ale tak szczerze te słowa dały mi wiele do zrozumienia. Przecież oni są tutaj.
Odruchowo dotknęłam klatki piersiowej i poczułam bicie swego serca.
-Coś się dzieje?!-Chłopak przestraszył się.
-Nie,nie ze mną wszystko w porządku tylko..
-Tylko co?
-Tylko...eh..nie ważne.Jeśli nadal chcesz to możesz mnie odprowadzić.Ulica zamkowa 12.
-To znaczy..ja mam tutaj motocykl i jak coś to bym Cię podwiózł a nie odprowadził, Ok?
-Ok. Emm...to ile ty masz lat? -No tak to dowód ,że jednak a raczej na pewno ma więcej niż 16.
-19.
-Ojej..nie wyglądasz..-Uśmiechnęłam się blado do chłopaka.
-Tak wiem..-Jęknął.-Chodźmy bo zmarzniesz chłopak zdjął swoją kurtkę i mi ją podał.
Założyłam ją bo naprawde bylo trochę zimno.
-No dobrze. Chodźmy
Odwróciłam się ostatni raz i się przeraziłam.
Obok grobu rodziców stała jakaś biała postać lecz gdy mrugnęłam...zniknęła.
Stwierdziłam ,że mam zwidy.Przecież to nierealne, duchy nie istnieją.
Odwróciłam się i poszłam za chłopakiem. A tak w ogóle to jak ona ma na imię?
-Ej a tak w ogóle jak masz na imię?
-Janek..a ty ? I ile masz lat bo mi wcześniej nie odpowiedziałaś..
-A pytałeś ?
-Nie....no ,ale mniejsza mów.
-Amelia. Mam 17 lat. Miło Cię poznać Janie-uśmiechnęłam się..szczerze. Jakoś tak sama z siebie..to dziwne powinnam płakać
Doszliśmy do czarnego motocykla.Tak,to był ścigacz. A dokładniej YAMAHA.
Chłopak podał mi kask a ja głupia nie umiałam go zapiąć. Po pięciu minutach starań wreszcie poprosiłam o pomoc.
-Pomożesz?-Pisnęłam.
Chłopak zaśmiał się cicho i mi zapiął ten nieznośny kask.
Wsiedliśmy na motor i odjechaliśmy.
W drodze było mi zimno jak nie wiem co ,ale choćbym powiedziała to na głos on by nie usłyszał.Takie są minusy kasków motocyklowych.
Prawie nic nie słychać a jak sie jedzie to już w ogóle..
Dojechaliśmy prosto pod mój dom i tak jak się domyślałam...czekali na mnie.




••••••••••••••••
I jak? Podoba się?
komentować ludzie komentować...
Pozdrawiam .
Do zobaczenia w następnym rozdziale!

4 komentarze:

  1. Super rozdział =D
    Jasiok taki bohater xD
    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału =)

    Pozdrawiam mordko i zapraszam do mnie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Supi rozdział <3
    Mam nadzieję że dzisiaj będzie next !
    Więc wynocha z aska pisać rozdział :xD

    OdpowiedzUsuń